Jeziorański, próbując za wszelką cenę zdobyć pozycję lidera, dzień otwarty zorganizował także pierwszy :) Prawie, bo wcześniej był Kopernik.
Cóż, tłumów nie było...
Samo spotkanie przygotowane rzetelnie, Dyrektor przekazał wszystkie istotne informacje, opowiadał też dowcipy z ubiegłego roku (byliśmy) co było lekko żenujące ale trudno mu odmówić pewnej dozy showmena.
Młodzież zaangażowana, klakierska :( . Syn mocno zniesmaczony ocenił ich negatywnie, gdzie "klasyczni stukacze" było jednym z najlżejszych zarzutów. Generalnie młodzież robi wrażenie, że tylko się uczą, na pasje, zainteresowania poza naukowe nie mają po prostu czasu, choć Dyrektor przekonywał, że jest inaczej. Odnosił się do opinii krążących po Internecie, ciekawe, czy do mojej też? :)
PROGI PUNKTOWE: 2011 r. > 140 pkt. 2012 r. > 150 pkt. 2013 r. > 160 pkt.
Można rozważyć jako lo trzeciego wyboru.
Wydajesz się być bardzo pewna możliwości syna, rozważacie właściwie tylko topowe licea. Zdradzisz, ile punktów się spodziewacie? :)
OdpowiedzUsuńPani post jest najlepszym przykładem na to, że nie wolno oceniać książki po okładce. Uczniowie Jeziorańskiego mają pasje - rysują, śpiewają, grają w teatrze czy na instrumentach. Może nie mają na ich rozwijanie bardzo wiele czasu, ale taki problem pojawia się w wielu innych liceach z czołówki rankingów.
OdpowiedzUsuńNie wiem z kim Pani syn rozmawiał, ale proszę mi wierzyć, nasze szkoła, to nie miejsce dla bezmyślnych kujonów. Można uczyć się godzinami do testów, ale efekty będą mierne, jeżeli nie użyjemy odrobiny sprytu. Idąc do tego liceum spodziewałam się nieprzespanych nocy, ton podręczników do wykucia, braku jakiejkolwiek formy odpoczynku czy relaksu. Zostałam mile zaskoczona tym, co zastałam. Mam czas zarówno na naukę, pasje, jak i najzywyklejsze w świecie leniuchowanie. Powracając do spotkania dla kandydatów; Dyrektor wręcz namawiał osoby, którym Jeziorański nie przypadł do gustu, aby opowiedzieli przyszłym uczniom o "męce", jakiej doznają. Najwyrażniej nie jest aż tak źle, jeżeli żaden taki osobnik się nie ujawnił ;) Proszę jeszcze raz przemyśleć całą sprawę i nie decydować pochopnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam nadzieję że nie opóściła Pani bloga na dobre. Chciałabym się dowiedzieć jak synowi poszły egzaminy, które szkoły w końcu wybierzecie no i jak to się skończy :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa bedac w 67lo dojechalem do 1kyu w aikido. Treningi minimum 3 razy w tygodniu, jezdzilem z gi i kijami do szkoly i uderzalem na treningi do Ziola na Niecalej po. W weekendy staze. To pelne pasji popierdykiwanie ze sportowa torba wspominam najlepiej z tego liceum. To dopiero na 100diach na SGH zarzucilem treningi po stazu w londynskim City na drugim roku, czego teraz zaluje, bo mlodsza kolezanka z 2kyu ma juz dzis 3dana, wlasnie zdala egzamin. Z drugiej strony siedze teraz na plazy w Sydney i jest mi dobrze.
OdpowiedzUsuń